sobota, 4 października 2014

VIII Rozdział: Nie... pij tego! (Fragment)

   Wchodząc do dormitorium Julie poważnie rozważała czy aby ucieczka nie jest zbyt delikatną reakcją na to co zobaczyła. Tony ubrań walające się po całym pokoju. Dosłownie - całym.
- Ymm... - zdołała jedynie z siebie wykrztusić, aby po chwili znowu zamilknąć.
- Nie martw się, jutro będzie gorzej - powiedział Dee. - Zobaczysz jak dojdą książki, pióra, pergamin, szaty szkolne, kociołki, miotły, a i nie zapomnijmy o morzu atramentu na dywanie! - oznajmił radośnie, a następnie ułożył się na stercie ubrań, które prawdopodobnie zasłaniały jego łóżko. - A! I najważniejsze! Nie wchodź dzisiaj do łazienki, a już na pewno nie korzystaj z kibelka - dodał.
- Chcę wiedzieć, tak właściwie dlaczego? - odparła niepewnie Julie.
- Ee....
- Idioci! - Rozmowę przerwał wrzask dobiegający z łazienki. Ryan zaczął wykrzykiwać litanię obelg, aby następnie skierować swoje gniewne spojrzenie w stronę współlokatorów. - Coście narobili?! 
- Widzisz... Tak się złożyło, że znalazłem takie odlotowe zaklęcie - zaczął blondyn. - Dzięki niemu można tworzyć fontannę ulubionego napoju. Tylko widzisz, tak jakby, nie miałem za bardzo gdzie go wypróbować. I wtedy Dorian...
- Nie mieszaj mnie do tego!
- ... wpadł na ten genialny pomysł, którego efekty widziałeś w kibelku. A raczej w całej łazience - zaśmiał się blondyn, lekko zażenowany tym co się stało. 
Jednak nic tak naprawdę nie przygotowało go na reakcję Ryan'a, który to najpierw zrobił się czerwony ze złości, a następnie odcień jego twarzy stał się bardzo zbliżony do purpury, aby następnie nabrać wręcz zielonkawy kolor.
Zmartwiony Dee spojrzał na swojego kolegę, widząc jego zachowanie. Otworzył usta, chcąc powiedzieć parę słów pocieszenia i zapewnić o zamiarze sprzątnięcia tego. Nie udało mu się aczkolwiek wydusić z siebie nawet sylaby, bo został powalony na ziemię z siłą o jaką nigdy nie podejrzewał Heigla.
- Ja cię zabiję! ZABIJĘ! - wrzaski Ryana prawdopodobnie obudziły nawet trytony zamieszkujące wielkie jezioro. 

- Co wy wyrabiacie? 
Niespodziewane zadane pytanie zwróciło uwagę wszystkich na chłopaka stojącego w drzwiach, opierającego się o framugę. Następnie z westchnieniem, powoli wszedł do pokoju, zamykając za sobą drzwi.
~*~

Powiedzmy, iż jest to krótkie przypomnienie o moim istnieniu i obietnicy, że dokończę tego bloga.

6 komentarzy:

  1. Ryana. to piszemy bez apostrofu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe... W każdym bądź razie, ja na filologii angielskiej nie jestem więc się kłócić nie będę. Jednak jeżeli Tobie ten apostrof przeszkadza i zaburza koncepcję zdania, to możesz je ominąć, bo mnie się tak jak to jest podoba.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Okej, wiec wolisz pisać z błędami?
      Poza tym, nie trzeba być na filologii, żeby przeczytać poradnik dotyczący zapisu dialogów.

      Usuń
    3. Tak :D
      Tak wiem, akapity zjadł Blogger :/
      Będę się bawiła z takimi pierdołami jak już ostateczną wersję rozdziału opublikuję.

      Usuń
  2. Mogę napisać jedynie, że bardzo się cieszę z tego krótkiego rozdziału. Bardzo ^^

    OdpowiedzUsuń