- Będę tęsknić - powiedziała wprost do jej ucha, nie przejmując się, że przytulała ją zbyt mocno.
W
tej chwili nie miało to znaczenia. Właśnie żegnała się z najbliższą jej
osobą i ostoją, która sprawiła, że znalazła promień światła w mrocznych
dniach życia. Nie mogła postąpić inaczej niż wzmocnić uścisk bardziej.
- Ja już tęsknię - odparła kobieta.
- Naprawdę?
-
Oczywiście - odparła zdziwiona pytaniem wnuczki. - Pokój dla gości lśni
czystością, a miałam taka nadzieję, że zdążę nakłonić cię do
posprzątania strychu.
- Babciu? - krzyknęła oburzona, jednak po chwili parsknęła śmiechem. - Mogłam się spodziewać, że masz jakieś ukryte motywy.
-
Dziecko dziwisz mi się? W tym domu od dawna nie było tak czystko. -
Zaśmiała się, po czym spoważniała. Położyła dłoń na policzku dziewczyny,
delikatnie go głaszcząc, dodała: - Również od dawna ten dom nie tętnił
takim życiem. Wyprasowane firanki, to tylko dodatek.
Do oczu dziewczyny napłynęły łzy i przytuliła swoją babkę po raz kolejny tego dnia.
-
Dobrze, wystarczy - powiedziała twardo. Chwyciła wnuczkę za ramiona i
odsunęła od siebie. Zacięty wyraz twarzy dodawał jej powagi. - Musisz
się pozbierać, chłopaki nie beczą i nie chodzą z zaczerwienionymi
oczami. Możliwe, że Hogwart uchroni cię przed Voldemortem, ale nie przed
ojczymem. Dlatego musisz być twarda i dać się złapać. Myśl,
cokolwiek byś nie robiła, myśl przy tym i staraj się znaleźć jakieś
wyjście z sytuacji oraz uważaj na siebie. - Do oczy kobiety również
napłynęły łzy, a jej spojrzenie złagodniało. - Przede wszystkim pamiętaj
o najważniejszym, kocham cię.
~*~
- Gryffindor!
Głośny
krzyk Tiary rozniósł się po Wielkiej Sali, a po chwili gromkie brawa
rozległy się kiedy chłopak o brązowych włosach, zasiadł przy stole
Gryfonów. Szczęśliwy z dokonanego przydziału spojrzał w kierunku
kolegów, których poznał w trakcie podróży. Ci uśmiechnęli się do niego,
na co on odpowiedział tym samym.
Szczęściarz, pomyślała dziewczyna.
Julie
z lekką obawą spoglądała na pustą przestrzeń dookoła. Pod wpływem
targających nią emocji nie zauważyła jak szybko minęła ceremonia
przydziału. Nerwowo zerknęła w kierunku profesor McGonnagal, która
zajęta była odnotowywaniem kolejnego nazwiska na liście. Ukradkiem
spojrzała za siebie. Ciekawskie spojrzenia uczniów skierowane w jej
plecy, wcale nie polepszały jej samopoczucia. Odetchnęła głośno w tym
samym czasie, gdy profesor odczytała jej imię i nazwisko na głos. Na
trzęsących się nogach dotarła do wyznaczonego miejsca, a następnie siłą
woli powstrzymała się przed zaciśnięciem oczu, jak to robiło wielu
pierwszaków.
Po
chwili poczuła delikatny ciężar na swojej głowie, a w jej umyśle
zapanowała dziwna pustka. Wszystkie myśli, zmartwienia i wątpliwości
zniknęły, sprawiając że Julie poczuła się lekka i wolna. Stan w którym
się znalazła mógłby trwać dla niej wieczność, nawet setki ciekawskich
spojrzeń skierowanych w jej stronę przestały być tak uporczywe.
Proszę, proszę, proszę. Rozległ się zachrypnięty głos w jej głowie. Wyjątkowy
przypadek o którym wspominał Dumbledore. Cóż... Nie powiem, twoja
główka jest... hmm... ciekawym okazem. Jednak, to nie o to chodziło
Albusowi. Dziewczyna przebrana za chłopaka. Z czymś podobnym nie miałem
jeszcze okazji się spotkać. Ciało nie jest jedyną interesującą rzeczą.
Tak skomplikowanej osoby nie przydzielałem już dawno.
Pomyślmy.
Jesteś bystra i inteligentna, lojalna, a przyjaciele wiele dla ciebie
znaczą. Arogancja, to bardzo Ślizgońska cecha, jednak nie sprawiłabyś
komuś przykrości z premedytacją. Ranienie innych cię nie bawi, co jest
takie Puchońskie. Chociaż nie... Twój umysł przewyższa nad innymi
cechami. Zdecydowanie logiczne myślenie, analizowanie każdego
postępowanie i pochłanianie wiedzy są dla ciebie ważne, czyż nie? Hmm...
Gdzie by cię tu dać? Co powiesz na...
Julie
przez jakiś czas siedziała skołowana, nie tyle co decyzją Tiary
Przydziału, a samym monologiem przeprowadzonym w jej głowie. Uczucie
lekkości zniknęło równie szbko, co nakrycie z jej głowy. A ona udała
się w kierunku stołu należącego do domu, który został jej przydzielony.
Uczta trwała w najlepsze. Wiele pierwszaków rozmawiało o nadchodzących dniach oraz ekscytowało się pobytem w Hogwardzie. Paru z nich spoglądało z zaciekawieniem na sufit, który wcale sufitu nie przypominał. Głośne rozmowy i śmiechy wypełniały całość pomieszczenia, sprawiając że ogrom sali nie był tak przytłaczający i majestatyczny. Raczej przywodził na myśl duży pokój w którym rodzina zbiera się i wspomina stare dzieje.
- Nathan Mill? - spokojny głos przywrócił dziewczynę do rzeczywistości.Uczta trwała w najlepsze. Wiele pierwszaków rozmawiało o nadchodzących dniach oraz ekscytowało się pobytem w Hogwardzie. Paru z nich spoglądało z zaciekawieniem na sufit, który wcale sufitu nie przypominał. Głośne rozmowy i śmiechy wypełniały całość pomieszczenia, sprawiając że ogrom sali nie był tak przytłaczający i majestatyczny. Raczej przywodził na myśl duży pokój w którym rodzina zbiera się i wspomina stare dzieje.
Spojrzała w kierunku osoby, która postanowiła się do niej odezwać.
Jasno brązowe oczy spoglądały w jej kierunku ze znużeniem, a tego samego koloru włosy przedstawiające artystyczny nieład sprawiały, że chłopak wyglądał jakby właśnie wstał z łóżka. Siedział okrakiem na ławce, jedną ręką oparł się o stół podtrzymując głowę. Julie zauważyła jak niewiele brakowało aby łokieć chłopaka wylądował w półmisku z budyniem.
Znudzony wyraz twarzy szatyna przybrał na sile, kiedy westchnął z irytacją i spojrzał w kierunku nowego ucznia.
- Jesteś Nathan Mill czy nie? - zapytał po raz kolejny. - Resqwell kazał mi zając się nowym uczniem, niestety twoje imię umknęło mojej nieuwadze podczas jego paplaniny. Więc? Pozwolisz mi nie robić z siebie idioty i potwierdzisz swoją tożsamość?
- Tak - wychrypiała Julie. - Znaczy się... - z roztargnieniem wytarła dłoń o szatę, po czym podała ją nowo przybyłemu - Nathan Mill, miło mi - uśmiechnęła się delikatnie.
Chłopak przez chwilę przyglądał się wyciągniętej dłoni, zupełnie jakby było to nadgryzione udko kurczaka, które miałby uścisnąć. Spojrzał ponownie na nowego ucznia jakby ten był niespełna rozumu, następnie nie odwzajemniając uśmiechu powiedział:
- Taa... Nieważne. W każdym bądź razie masz się trzymać blisko mnie po skończonej uczcie i daruj sobie te uprzejmości. Będziemy ze sobą dzielić dormitorium, więc lepiej dla ciebie żebyś wiedział jak się zachowywać. A i pod koniec uczty czekam przed Wielką Salą. Wolałbym aby nie widziano nas razem jak wychodzimy. - Wstał od stołu, a następnie ruszył w kierunku drugiego końca stołu. Po paru krokach jednak przystanął i zwrócił się do Nathana: - Przy okazji, Ryan Heigl jestem.
Tym razem już nie odwracając się za siebie, zaczął kierować się ku swojemu stałemu miejscu.
To nie tak, że Ryan był złośliwy dla nowych uczniów. On po prostu jest niemiły dla każdego, a raczej jest zdania, ze bycie miłym i potulnym jest bezsensowne. Każdy człowiek jest jaki jest. Więc po co przybierać maski grzeczności? Aby komuś polepszyć samopoczucie? Dowartościować kogoś? Nie. Zadowalanie innych nie leżało w naturze Ryana Heigla. W sprawie tego dziwnego chłopaka nie miał zamiaru robić wyjątku.
Krukoni lubią analizować, postępować logicznie i myślą zanim coś zrobią. Natham Mill właśnie złamał złotą zasadę uczniów należących do Ravenclaw'u działając impulsywnie. Nie miał w planach wstawania ze swojego miejsca i niczym mały, zagubiony szczeniak podążać za pewną rudowłosą Gryfonką. Jednak - stało się i z całą pewnością nie żałował podjętej decyzji.
Stojąc przez przyjaciółką z dzieciństwa w korytarzu przed Wielką Salą, wpatrując się w jej duże, zielone oczy, spoglądające na nią z zaciekawieniem, Julie czuła się jak w domu. Nie tym który opuściła, aby ochronić własne życie, ale tym prawdziwym domem. Zupełnie jakby czas stanął w miejscu i wszystko wróciło do normy.
Nie mogła powstrzymać szerokiego uśmiechu, który wypłynął na jej usta. Ciągle się uśmiechając powiedziała:
- Hej.
- Hej - odpowiedziała Lily. - Gratuluję przydziału - powiedziała z uśmiechem, a następnie chwyciła za niebiesko-brązowy krawat chłopaka i pociągnęła za niego delikatnie. - Wychodzi na to, że niezły z ciebie mądrala - uśmiechnęła się filuternie, po czym dodała: - chociaż nie wyglądasz.
- A na kogo według ciebie wyglądam? - zapytał podchodząc do niej bliżej. W międzyczasie chwycił za rąbek krawata, który trzymała, następnie muskając jej dłoń wyswobodził go z jej uścisku. - Dobrze wyglądającego kretyna, a może uwodziciela łamiącego damskie serca? Hm?
- Założę się, że już nie jedno serce złamałeś - wyszeptała w odpowiedzi, wpatrując się intensywnie w niebieskie tęczówki swojego rozmówcy.
Nie wiedziała co, ale coś przyciągało ją do tego chłopaka. Zupełnie jakby łączyła ich nierozerwalna więź, której nie można przerwać. Przyciągali się, tylko że to nie miało nic wspólnego z pożądaniem. Owszem Nathan był przystojny, nie mogła temu zaprzeczyć, ale równocześnie miała wrażenie podczas rozmowy z nim, jakby znali się od dawna i łączyła ich wspólna przeszłość. Był bardziej jak brat, a raczej jak... siostra, jakkolwiek śmiesznie i irracjonalnie by to nie brzmiało. Lily Evans podczas przekomarzanek z Nathanem czuła się jakby robiła, to ze swoją siostrą. Nie czuła się skrępowana czy osaczona, jak to często bywało z innymi chłopakami. Czuła się swobodnie, a podobne odczucia towarzyszyły jej kiedy razem z Talą i Amber podczas ich słownych gierek.
Z zadumy wyrwał ją pogodny śmiech szatyna. Skonsternowana spojrzała na chłopaka, który widząc zażenowanie koleżanki odezwał się:
- Wybacz. Nie śmiałem się z ciebie. Chodzi o to, że... cóż. Ja i dziewczyny, raczej nie... Jakby to powiedzieć? - Z roztargnieniem poluźnił krawat. Wziął głęboki oddech jakby miał zaraz wygłosić długą mowę.
- Co? Jesteś prawiczkiem? - zapytała pół żartem, pół serio.
- Co?! - spanikowany spojrzał na nią z szeroko otwartymi oczyma, nie wiedząc co z siebie wydusić. Szybko jednak odzyskał rezon: - Nie! Znaczy się, tak! Nie, to znaczy... - przerwał nie wiedząc co powinien powiedzieć.
Niezręczną ciszę pomiędzy nimi przerwał śmiech rudowłosej. Lily śmiała się w najlepsze, a zażenowanie na twarzy chłopaka jedynie spotęgował jej dobry humor.
- Przeprasza - powiedziała pomiędzy spazmami chichotu. - Przepraszam - powtórzyła. - To było bardzo wredne z mojej strony, ale wyglądałeś tak poważnie. Po prostu nie mogłam się powstrzymać. - Tym razem uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Wychodzi na to, że jesteśmy kwita - rzucił już swobodnym tonem, a następnie wyciągnął dłoń w kierunku dziewczyny. - Bez urazy?
- Bez urazy - potwierdziła, podając mu również swoją dłoń.
- Lily! - głos należący niewątpliwie do chłopaka przerwał panujący spokój.
W ich kierunku zmierzał nikt inny jak James Potter, a jego wyraz twarzy nie wyrażał zadowolenia.
Ah witam z powrotem po mojej dłuugiej przerwie. O i widzę, że pierwsza jestem :p. Sympatyczny rozdział, doczekać się nie mogę jak będzie wyglądało mieszkanie z chłopakami w dormitorium, i czy Ryan odegra jakąś większą rolę. Najważniejsza jednak rzecz Lily oczywiście. Zastanawiam się cały czas jak się rozwinie ta ich znajomość i czy Nathan powie jej prawdę w jakiś sposób... No nic, czekam z nicierpliwością ;).
OdpowiedzUsuńBtw. sama niedługo wstawię jakąś nowość, wypadałoby.
Pozdrawiaam
[malfoy-issue]
Wita, witam. Faktycznie długo nie dawałaś znaku życia. Jednak chyba każdy w sumie zrobił sobie taką przerwę. W końcu wakacje są raz do roku. Prawda?
UsuńW tym opowiadaniu nikt nie ostanie pominięty, a przynajmniej ja się o to postaram. Ryan jako współlokator Julie będzie ciężkim zawodnikiem. Szczególnie, gdy w grę wchodzi duża tajemnica, a Krukoni uwielbiają je rozwiązywać. Powinno być ciekawie. A nasza Rudowłosa pokocha Nathana, tego jestem pewna. Jednak proszę nie spodziewać się żadnego romansu. Zresztą mam nadzieję, że rozwiałam tego typu wątpliwości w tym rozdziale, a w następnym cóż... zobaczysz.
Na razie mamy pierwszy września, uznajmy, że Nathanowi nie śpieszy się do wyznawania swojej tajemnicy na prawo i lewo. Dajmy mu trochę czasu.
Pozdrawiam.
Ah nie no romansu to się nie spodziewać, a z tym ujawnianiem tajemnicy to miałam na myśli jako wydarzenie w dalszej przyszłości ;).
UsuńW dalekiej przyszłości, a i owszem Lily dowie się prawdy. Co jest raczej oczywiste :)
UsuńDobrze, że romansu między nimi się nie spodziewasz, bo i go nie będzie. Ale w razie czego wolałam, to podkreślić. Jakby co ;)
Pozdrawiam.
Przyjemny rozdzialik jestem ciekawa rozmowy Pottera z Julią. Czekam na następny rozdział. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCieszę, że Ci się podobał. Odnośne rozmowy, to powiem tyle będzie, to dość nieoczekiwany zwrot akcji ;)
UsuńPozdrawiam.
James będzie wkurzony?
OdpowiedzUsuńhahaaha już to widzę, walka o dziewczynę. Choć on się chyba nie musi przejmować konkurencją nie?
Czytałam twój kom gdzie napisałaś, że romansu nie będzie ^^
Pewnie trochę potrwa zanim Nathan powie Lily kim jest, musi przecież dbać o swe bezpieczeństwo...
Ciekawi mnie strasznie Rozmowa Jamesa z Julią, o tym, że "podrywa" Lily
Interesujący jest ten cały Ryan, pewnie odegra jakąś ważną rolę, w jej życiu w Hogwarcie :) Nie byłby chyba tworzony bez powodu.
Mieszkanie z chłopakami w dormitorium, też zapowiada się ciekawie :D
czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam :)
Nie, nie wkurzony. James nigdy nie jest wkurzony. On po prostu wybucha, a potem robi masę głupich rzeczy ;P Rozmowa jak już wcześniej wspomniałam, będzie dość... ciekawa. Mam nadzieję, że was zaskoczę.
UsuńRyan to oko cyklonu, zwanego problemy. Nie należy do najsympatyczniejszych gości, ale jest szczery. Powiedzmy, że jego rola w opowiadaniu będzie mało romantyczna.
Tak... definitywnie mieszkanie z chłopakami będzie bardzo ciekawe. BARDZO.
Pozdrawiam.
Doczekałam się w końcu kolejnej notki i się nie zawiodłam ;) Podoba mi się Twój styl pisania, jest taki lekki, ale nie banalny. Masz super pomysły. Przebieranie się za chłopaka + Hogwart + Huncwoci = mieszanka wybuchowa w bardzo pozytywnym znaczeniu tego słowa ;)Ciekawe jak Julii spodoba się mieszkanie w dormitorium chłopców :) I pewnie jej wrogiem stanie się James, bo będzie uważał, że chce mu odbić Lily ;) Super rozdział, nie mogę się doczekać następnego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Cieszę się, że nie zawiodłam. Wiem... długo kazałam na siebie czekać, ale postaram się następny rozdział dodać prędzej. Szczególnie, że będzie to jeden z moich ulubionych.
UsuńDziękuję bardzo za słowa pochwały. To miłe :)
Gama pomysłów, może nie do końca tak oryginalna, ale mam nadzieję, że zaskakująca. Cenię sobie nie szablonowe opowiadania i staram się aby, to również było wyjątkowe na swój sposób.
Oj, spodoba jej się, spodoba ;) Już ja się o to postaram.
Pozdrawiam.
James wkurzony? Coś tu czuję walkę albo jakąś aferę :D
OdpowiedzUsuńHeh, nawet nie zauważyłam kiedy przeczytałam ten rozdział, nieźle wciąga, choć średnio przepadam za tego typu opowiadaniami. To jednak zapowiada się dla mnie ciekawie. Z chęcią zobaczę co dalej.
Zapraszam do siebie:
corka-aniolow.blogspot.com
Jedyne co mi pozostaje, to cieszyć się iż mimo Twojego nie przepadania za tego typu opowiadaniami postanowiłaś przeczytać te. Cieszę się, że Cię nie zawiodłam :)
UsuńPozdrawiam.
Nareszcie coś nowego, świeżego, niespotykanego o.O I za to gromkie brawa. Nie wiem czy warto o tym wspomnieć, gdyż wydaje się to oczywiste czytając każdy Twój rozdział, ale naprawdę bardzo dobrze piszesz! Tylko pozazdrościć takiego kunsztu pisarskiego :)
OdpowiedzUsuńAaa... i chcąc nie chcąc masz we mnie nowa, wierna czytelniczkę! :)
UsuńCóż... dziękuję bardzo :) Jestem bardzo mile zaskoczona tym komentarzem i cieszę się zdobyciem nowej czytelniczki. Obyś wytrwała jak najdłużej ;)
UsuńPozdrawiam.
Witam. Z racji, iż nie jestem z natury miłą osobą, a również żadnego celu w tym nie mam, nie będę tu dziś słodzić. Zapoznałam się z Twoją lekturą od samego początku i stwierdziłam, że skoro już tyle nadrobiłam to warto coś napisać. Na początek muszę powiedzieć, że Twoja beta trochę zawodzi. Przecinki żyją własnym życiem, a powtórzeń jest od groma. Jednakże styl trochę nadrabia. Przede wszystkim świetne dialogi, opisy też całkiem przystępne, choć czasem idzie się pogubić. Na szczęście ostatni rozdział w porównaniu z prologiem o niebo lepszy, za co Ci chwała. Co do fabuły to śmiało mogę stwierdzić, że oryginalna i bogata w nietypowe zwroty akcji, co w tej dziedzinie jest niestety rzadkością. Liczę, że następne rozdziały będą jeszcze lepsze, bo nie wykorzystujesz całego swego potencjału.
OdpowiedzUsuńPS Umarłam, gdy Julie dokonała przemiany w mężczyznę.
Odnośnie bety, to mogę powiedzieć jedynie tyle, że Niko zdążyła zbetować dwa rozdziały. Następnie wycofała się ze współpracy. Dlatego rozdziały wyglądają tak, a nie inaczej. Przecinki i powtórzenia zawsze były moją słabą stroną. A o ile te drugie jestem w stanie jakoś wyłapać, to z interpunkcją wciąż walczę.
UsuńUlżyło mi wprawdzie, iż do końca Cię nie zawiodłam. Opisy nigdy nie były moją mocną stroną, więc nie dziwię się, że do końca mi nie wychodzą. W każdym bądź razie zauważyłaś poprawę, co mnie podnosi na duchu. Fabułę wciąż rozwijam, na razie na brudno, ale mam zamiar nie raz, nie dwa zaskoczyć oryginalnym pomysłem. Opowiadań Potterowskich jest od groma, trudno więc o niepowielane pomysły. Mam nadzieję, że jednak w pewnym stopniu tego uniknęłam.
Pozdrawiam.
przeczytałam! Dawno już chciałam coś napisać, ale wyszło inaczej. Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę. Oryginalne opowiadanie.. lata huncwotów są świetne :) Pozdrawiam i życzę weny
OdpowiedzUsuńbroken-heart-ff.blogspot.com
Też tak myślę :) Dziękuję za słowa pochwały. Nowy rozdział, mam nadzieję, że zostanie dodany w miarę szybko.
UsuńPozdrawiam.
Hej :) Miałam ostatnio ochotę na wywęszenie jakiegoś nowego opowiadania, w ręce wpadł mi Twój blog, przeczytałam już całość i myślę, że warto będzie podzielić się swoją opinią,bo dla mnie taka reakcja czytelników byłaby bardzo ważna :) Więęęęc:
OdpowiedzUsuńW notce pod pierwszym rozdziałem, pisałaś, by dać Ci znać, jak wyhaczymy jakieś błędy, nie zauważyłam, by ktoś zwrócił na nie uwagę w komentarzach, więc ja sobie na to pozwolę :p Może to już mało istotne, ale jakbyś chciała oddać bloga do jakiejś ocenialni czy coś, to wiadomo, że lepiej będzie w wolnej chwili wyeliminować takie drobne błędy ;) Np.:
Pomieszana narracja:
„Spojrzała za okno, widząc zachodzące słońce zapragnęłam znaleźć się na zewnątrz, aby móc podziwiać ten piękny widok z najwyżej gałęzi jej drzewa.”
„Uśmiechnęła się do niej i mrugnęłam.” :D
Były chyba jeszcze ze dwie literówki w stylu „Rober” itd., ale na dokładne wskazywanie ich już jestem zbyt leniwa, wybacz :>
Generalnie nie lubię za bardzo wypisywania błędów z tekstu, dlatego w walce z literówkami Ci nie pomogę, ale w rozdziale drugim zasadziłaś dość sporego byka rzeczowego, więc… w liście ojciec Julie zaczyna jakiś akapit od: „Wychodząc za Anabelle…” – „biorąc ślub” albo „żeniąc się”, wychodzenie za kogoś to przywilej wyłącznie kobiet ;)
Po tym drugim rozdziale miałam spore wątpliwości i generalnie nie wiedziałam, co myśleć. Bardzo dobre fragmenty przeplotłaś nagle dość chaotycznymi scenami, niejasno napisanymi, momentami wręcz trochę absurdalnymi, żeby nie powiedzieć dziecinnymi, jak np. ten list… Trochę się w tym wszystkim pogubiłam. Byłam bardzo ciekawa, co się stanie dalej, ale jednocześnie pełna obaw…
Bardzo zaskakujące są kolejne rozdziały. W ogóle po adresie spodziewałam się jakiejś melancholijnej opowieści, a tu… akcja za akcją (czasem dziwną, ale o to chyba powinno chodzić). Szkoda mi trochę Juliet, że babka zamieniła ją w chłopaka i każe w tym siedzieć :D Jak ona biedna teraz ma się zakochać w którymś z Huncwotów? :p
W wolnej chwili zajrzyj sobie jeszcze do tych rozdziałów, było parę literówek i chyba 2 albo 3 orty, ale nie były to jakieś istotne dla tekstu błędy.
Cóż mogę powiedzieć na koniec… Twoje opowiadanie jest bardzo specyficzne. Choć samo przeprowadzanie bohaterów z Francji i włączanie ich do Hogwartu na którymś tam roku jest stare jak świat, Ty zrobiłaś to nietuzinkowo. Co do stylu, wydaje mi się, że trochę faluje, ale generalnie tendencję masz jak najbardziej wzrostową moim skromnym zdaniem.
Gratuluję i pozdrawiam ;)
Pomieszana narracja wynika z tego iż pod koniec rozdziału postanowiłam ją zmienić. Dlatego niewykluczone, że mogło mi umknąć coś.
UsuńNie przypominam sobie abym kiedykolwiek wspominała, że to opowiadanie ma być romansem. Nie rozumiem więc za bardzo dlaczego Julie jest biedna..? Ta przemiana może być rzeczywiście kłopotliwa, ale nie powiedziałabym przez to o Julie: biedna.
Absurdalne momenty wynikają z tego iż to nie jest powieść Bóg wie jakaśtam. Tylko opowiadanie pisane dla przyjemności. Nie mam zamiaru pisać jakiś melancholijnych pierdół. Zresztą... trochę absurdu jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
Dziękuję w każdym bądź razie za wszystkie rady i wytknięcia, ale i również pochwały.
Pozdrawiam.
Szukając jakiegoś ciekawego opowiadania co poczytania trafiłam na Twoje. Zostałam głównie dlatego, że uwielbiam czasy Huncwotów, oczywiście nie tak jak Draco Malfoy'a ale lubię ich :). Zostałam również, ponieważ główna bohaterka to nie Lily Evans (ufff, co za ulga), nie jest to również Dorcas Meadows czy Mary McDonald (kolejna ulga, ufff). No i co najważniejsze nie trafiła do szlachetnego Gryffindoru :).
OdpowiedzUsuńWspółczuje troche Julie, bo aby ocalić własne życie musi pobyć trochę w przebraniu, a to zawsze jakieś ryzyko, że ktoś mimo wszystko ją zdemaskuje. Ma jednak wsparcie w ukochanej babci i to jest najważniejsze.
Oczywiście już wskakuję do obserwowanych, ponieważ zamierzam dalej śledzić losy Juliette.
Pozdrawiam, Lady Spark
wczorajszy-sen.blogspot.com
Uff... to dobre określenie reakcji jaką powinnaś mieć po przeczytaniu tego opowiadania. Dorcas, Mary i ktokolwiek tam jeszcze wychodzą mi już bokiem. Musiałabym być nie wiadomo jak szurnięta, aby porwać się na pisanie o którejkolwiek z nich. Sztampowe opowiadania, są nudne i łatwo w nich przewidzieć co się dalej stanie. A ja wolałam tego uniknąć, a raczej wciąż wolę tego unikać.
UsuńWszystko ma swoje gorsze, ale i lepsze strony. Powinnaś się, o tym przekonać w nadchodzących rozdziałach.
Pozdrawiam.
Cześć,
OdpowiedzUsuńTwój blog właśnie został oceniony na http://ze-swiata-magii.blogspot.com/
Zapraszam do wejścia ;)
Tak poza tym - ciekawa historia ;) Jedyne, co mi się średnio podoba, to to, że Juliette musi się przebierać za chłopaka... ale chyba nie miała wyjścia. I jeszcze jedno pytanie - może się mylę, ale Juliette idzie do 6 klasy, a Lily jest w 7?
Czekam na kolejną notkę ;)
Merill
Hej.
UsuńDziękuję..?
Jeszcze raz dziękuję. Nie rozumiem waszej niechęci do faktu, iż przebrałam Julie. Ale... to indywidualna sprawa, nie wtrącam się. Julie i Lily obie są na szóstym roku.
Pozdrawiam.
Hej :)
OdpowiedzUsuńWpadłam tu przypadkiem i zostałam ze względu na śliczny szablon.
Sam pomysł na opowiadanie jest ciekawy. Przebranie Julie za chłopaka jest czymś nowym i niekonwencjonalnym. To fajnie, że nie idziesz po najprostszej linii oporu.
Masz bardzo ciekawy i lekki styl pisania, tylko radziłabym poszukać bety, bo wpadłam na masę literówek. Poza tym nie mam się do czego przyczepić :)
Całuski,
A.
http://jeszcze-o-nas.blogspot.com/
http://znalazles-mnie.blogspot.com/
Kolejny genialny rozdział, lecę dalej.
OdpowiedzUsuń