- Jeżeli tak bardzo Ci zależy na tej miotle, to sobie ją kup! - warknęła rudowłosa.
- Evans ty chyba nie wiesz ile takie miotły kosztują - odpowiedział jej czarnowłosy chłopak.
- No ile, Black? Pięć galeonów?!
- Evans! Takie cudeńko jest warte więcej niż nędzne pięć galeonów! To będzie z... - Chłopak zaczął wyliczać na palcach, mrucząc niezrozumiałe słowa pod nosem. - Więcej niż pięć galeonów!
- Jesteś niemożliwy - mruknęła. - Czasami się zastanawiam czy udajesz kretyna, czy po prostu nim jesteś.
- Evans!
- Lily! - krzyknęła dziewczyna stojąca obok rudowłosej. - Ty też Syriuszu - spojrzała karcącą w kierunku chłopaka, po czym kontynuowała: - Czy nie możecie chociaż raz, raz, podczas naszego wakacyjnego wypadu się nie kłócić? Proszę was, to ostatni raz kiedy spotykamy się wszyscy razem, całą paczką. Możecie tego nie psuć? - Błagalnie spojrzała w kierunku dwójki jej przyjaciół. Widząc wahanie w ich oczach, wiedziała, że dopięła swego.
- Zgoda - powiedzieli oboje, a na dowód swojej zgody odwrócili się do siebie plecami.
- Chodź Łapo, sprawdzimy co James tak długo tam robi - powiedział chłopak o brązowych włosach. - Obawiam się, że w takim tempie nie zdążymy na pociąg do Hogwaru.
- Remus... ale pociąg przyjeżdża za dwa tygodnie - podsunęła nieśmiało niska brunetka, która swoje krótkie, kręcone włosy upięła spinką.
- No właśnie, to miałem na myśli - odpowiedział dziewczynie, a następnie nie zważając na protesty swojego przyjaciela, pociągnął go do sklepu z miotłami.
Julie od jakiegoś czasu przyglądała się grupce znajomych, stojących nieopodal. Nie zdziwił ją fakt iż Lily wciąż jest śliczna. Liczba piegów na jej twarzy wprawdzie zmalała, a odcień włosów już nie jest tak marchewkowy. Nie zmienia faktu, że dla niej pozostanie dalej Rudzielcem, takim samym jak za czasów dzieciństwa. Mimo zmiany wyglądu, dziewczynie nie uszło uwadze, że charakterek Evansówny pozostał bez zmian. Uśmiechnęła się z rozczuleniem, spoglądając na wciąż dąsającą się Lily.
Nadmierna uwaga jaką skierowała w stronę rudowłosej nie uszła uwadze jednej z dziewczyn, stojących obok rudowłosej. Drobna brunetka, z wielką spinką w kształcie kwiatu, wpiętą we włosy; obserwowała od jakiegoś czasu szatyna stojącego niedaleko. Po raz kolejny zauważyła swoimi blado-niebieskimi oczyma, że ten spogląda w kierunku jej przyjaciółki, przy tym się uśmiechając. Dyskretnie dźgnęła Evans, a gdy ta obróciła się w jej kierunku uniosła brwi.
- Widziałaś tego szatyna, który stoi obok wystawy - wyszeptała delikatnie wskazując głową, w kierunku tematu ich rozmów. - Co jakiś czas się na ciebie gapi.
- Kto się gapi? - prawie, że krzyknęła wysoka, w długich, prostych brązowych włosach dziewczyna. Niedyskretnie zaczęła rozglądać się po okolicy, po czym powiedziała nie ściszając swojego głosu: - Masz na myśli tego szatyna niedaleko?
- Amber!
- Gemma! - przedrzeźniała ją dziewczyna.
- Dziewczyny! - krzyknęła Lily. - On ciągle się na nas patrzy - mruknęła. - Jak myślicie ile słyszał z naszych krzyków?
- Wszystko? - podsunęła brunetka. - W każdym razie wszystko, co powiedziała Amber.
- Ciii... - uciszyła ją szatynka, po czym dodała: - Dalej się patrzy. Pewnie zauważył, że o nim gadamy.
- No co ty? - sarknęła Lily, zirytowana zachowaniem przyjaciółek. Przez większość czasu kocha te dziewczyny, jednak w niektórych sytuacjach ma ich dość, a nieodparta ochota aby je udusić wręcz ja rozpiera. W takich właśnie chwilach nazywa je: ciemnym duo. Zaśmiała się w duchu z powodu tego przezwiska oraz reakcji dziewczyn, gdy po raz pierwszy je tak nazwała. Od tego czasu już więcej nie wypowiedziała tych słów na głos, a przynajmniej nie wtedy, gdy obie były w pobliżu.
Spojrzała po raz kolejny w kierunku chłopaka, stojącego niedaleko. Nie wydawał się w tej chwili zainteresowany jej osobą. Można powiedzieć, że spoglądał w kierunku każdego, uważnie obserwując daną osobę, zupełnie jakby był na Pokątnej po raz pierwszy. Co było... bardzo możliwe.
- Dziewczyny? - zmarszczyła brwi, gryząc się ze swoimi myślami. - Widziałyście go już kiedyś?
- Nie - odpowiedziała Amber.
- Ja tak - powiedziała niepewnie Gemma. Obie dziewczyny spojrzały w jej kierunku z uniesionymi brwiami. Brunetka westchnęła zrezygnowana i postanowiła kontynuować: - Byłam na Pokątnej przed czasem, więc wstąpiłam do Esów&Floresów. Ten chłopak również tam był; była tam również Emily Russin i wydawała się nim zainteresowana. On... wręcz przeciwnie, właściwie to nieźle ją spławił. - Miała ochotę zaśmiać się na wspomnienie sytuacji z księgarni.
- Żałuję, że tego nie widziałam - powiedziała Amber, nie ukrywała swojego podekscytowania całą sprawą. Najpierw jakiś nieznajomy, przystojny chłopak je obserwuje, a potem dowiaduje się, że spławił Emily Russin. Co jest wręcz... niemożliwe, bo Emily zawsze dostaje to czego chce, a przynajmniej dostawała. - Ciekawe czy... - przerwała widząc, że Evans zaczyna oddalać się od nich. - Lily?
- Zaraz wracam - rzuciła przez ramię, nawet się nie odwracając. Całą swoją uwagę skupiła na szatynie, który spoglądał na Evans z zaskoczeniem, ale również i niepokojem.
Julie z zainteresowaniem śledziła poczynania Lily i jej przyjaciółek. Było to całkiem zabawne, do czasu gdy nie zobaczyła jak Ruda kieruje się w jej stronę. Ogarnęła ją fala strachu i paniki. Nie wiedziała jak ma się zachować, co mówić, a czego nie i co najważniejsze, była absolutnie przerażona faktem iż może zostać zdemaskowana. Wzięła głęboki wdech, mając nadzieję, że to ją jakoś uspokoi.
- Cześć. - Do uszu dziewczyny dotarł delikatny głos rudowłosej. Spojrzała w jej zielone oczy, a następnie delikatnie się uśmiechnęła.
- Hej - prawie, że wyszeptała te słowo. Zdając sobie sprawę jak żałośnie brzmiała, odchrząknęła i powiedziała: - Hej. - Tym razem jej głos nie zadrżał. - Mogę ci w czymś pomóc?
- Właściwie, to zastanawiam się nad czymś. - Chłopak uśmiechnął się zachęcająco. Nie wiedzieć czemu przez ten gest poczuła się pewniej i kontynuowała: - Chodzisz do Hogwaru? Nigdy wcześniej cię tu nie widziałam.
- Tak, to mój pierwszy rok - wypaliła Julie bez namysłu. Widząc uniesione brwi dziewczyny, zrozumiała jaką palnęła gafę. Postanowiła szybko się poprawić: - Mam na myśli szósty rok, ale po raz pierwszy w Hogwarcie. Pierwszy rok w ogóle w Hogwacie.
- Rozumiem - zaśmiała się Lily. Przez chwilę stali w milczeniu, pogrążeni w własnych myślach. Ruda spoglądała na chłopaka z zainteresowaniem. Wydawał się całkiem miły i... słodki. Zupełnie nie tak go sobie wyobrażała. Myślała raczej, że będzie pewnym siebie, flirciarzem o aroganckim nastawieniu; zupełnie jak Black. Ku jej zaskoczeniu, okazało się, że nie wszystkim dobrze wyglądającym facetom uderza woda sodowa do głowy.
- Wiesz... - zaczął szatyn - przepraszam za to gapienie się. Pewnie wyszedłem na niezłego dziwaka. Chodzi o to, że wydawałaś się skądś znajoma i... nie myśl sobie proszę, że staram się ciebie poderwać tym żałosnym tekstem. Wiem, że wielu chłopaków tak robi. Ja naprawę... mam wrażenie, że skądś cię znam.
Lily przez chwilę przyglądała się chłopakowi. Coś w tonie jego głosy było podejrzane; te ciągłe wahanie... Zupełnie jakby starał się dobierać słowa, tak aby nie wymsknęło mu się nic przypadkiem. I jego oczy... tak, one szczególnie zwróciły jej uwagę; duże, niebieskie patrzące na nią z niepokojem. Było w nich coś znajomego i przywoływały wspomnienia... tak dawno zapomniane. Nie wiedziała jak i kiedy, ale czuła, że może ufać temu chłopakowi. Zupełnie jakby jej podświadomość wiedziała kim jest, jednak ukrywała to gdzieś głęboko; wysyłała jedynie niewyraźne sygnały, wskazówki. Gdyby nie one pewnie odeszłaby bez słowa, rzucając na odchodnym krótkie, cześć. Jednak pojawiły się, a Lily wyciągnęła dłoń w kierunku chłopaka, przyjaźnie się uśmiechając.
- Jestem Lily Evans - powiedziała ciągle się uśmiechając. Czując dotyk dłoni chłopaka, przeszedł ją dreszcz wzdłuż kręgosłupa, a potem nastał błogi spokój. Burza panująca w jej wnętrzu, uspokoiła się. Wiedziała, że może mu zaufać. Czuła to.
- Nathan Mill - powiedział, odwzajemniając uścisk jej dłoni.
- Mam wrażenie, że to będzie bardzo dobra znajomość Nathanie - stwierdziła rudowłosa.
- Tak, ja również - przytaknął.
~*~
- Julie! - krzyk kobiety rozniósł się po całym domostwie. - Jak mogłaś być taka lekkomyślna?!
- Przepraszam - powiedziała skruszona dziewczyna. - Po prostu... kiedy podeszła, nie mogłam tak po prostu jej spławić. Była moją najlepsza przyjaciółką, którą zostawiłam.
- I myślisz, że teraz odkupisz swoje winy? Zaczynając przyjaźń od nowa?
- Nie... tak, nie wiem - powiedziała, była kompletnie zagubiona. Rozmowa z babcią dała jej wiele do myślenia. Cała ta sytuacja i znajomość z Lily już nie wydawała jej się tak cudowna. Fakt, cieszyła się, że może odzyskać przyjaciółkę. Jednak równocześnie narażając sama siebie na zdemaskowanie. Evansówna była kiedyś bardzo bliską jej osobą, niewykluczone iż uda jej się wywęszyć, że coś z nią jest nie tak. Prędzej czy później Lily dowie się prawdy, a ona straci bezpieczną kryjówkę i narazi nie tylko siebie, ale i również innych na niebezpieczeństwo.
- Julie - Elizabeth spuściła z tonu widząc podłamaną wnuczkę. Zaczesała jej blond loki za ucho i uśmiechnęła się delikatnie. - Już dobrze, co się stało, to się nie odstanie. Teraz idź już spać, musisz być wyczerpana.
Dziewczyna pokiwała głową, nic jednak nie mówiąc. Kiedy kobieta miała już wychodzić z pokoju, postanowiła się odezwać:
- Dziękuję... za wszystko - uśmiechnęła się z wdzięcznością.
- Nie ma za co kochanie - odpowiedziała kobieta. - A teraz idź już spać; dobranoc.
- Dobranoc.
Witam serdecznie.
OdpowiedzUsuńZaciekawił mnie Spam pozostawiony na blogu i dlatego postanowiłam wejść i skomentować.
Przyznam że rozdział się spodobał.
Jedynie brakowało opisów, które tak lubię, ale po za tym nie mam żadnych zastrzeżeń.
Opowiadanie czyta się lekko i przyjemnie i widać że nowa bohaterka którą stworzyłaś jest naprawdę wspaniała.
W ogóle jestem też zaintrygowana całą historią w sobie.
pozdrawiam serdecznie i życzę weny.
http://pokochac-lotra.blogspot.com
Cóż nie jestem zbytnio dumna z siebie za rozsiewanie spamu, jednak jak widać skutkuje.
UsuńOpisy jakoś mi uciekły, ale wdrążanie się w szczegóły wyglądu ulicy, czy przechodzących ludzi wydawało mi się trochę nudne. Osobiście nie lubię czytać opowiadań gdzie jest za dużo opisów. Jednak, to nie oznacza, że nie powinno ich być. Dlatego dziękuję za zwrócenie uwagi. Popracuję nad tym.
Dziękuję za wszystkie miłe słowa i cieszę się, że pomimo niezbyt zachęcającej formy reklamy - tak wiem, spam nie jest lubiany - postanowiłaś zajrzeć i Ci się spodobało.
Pozdrawiam.
Jest upragniony rozdzialik i rozmowa Nathana z Lily^^
OdpowiedzUsuńMoże zacznę od początku. Początek świetny, ta kłótnia :D To jak się "kochają" Lily z Blackiem jest słodkie. Normalnie Best friends forever, aż miło poczytać *.*.
Lily ma takie zdanie o miotłach jak ja o samochód
ach, nuuuuuda *ziewanie mi się włączyło, jak o tym pomyślałam*
Syriusz może jest denerwującym podrywaczem, ale chociaż w porządku, dla przyjaciół. Podziwiam tą postać :)
Tak ta rozmowa, to jak Lily do niego ciągnie. Fajnie to opisałaś, miło się czyta. Gdy czytam twojego bloga zawsze pozostaje niedosyt i tyle nie wyjaśnionych rzeczy, ale to wielki plus ponieważ rzadko mnie coś tak ciekawi na innych blogach. Ten czytam z istną ciekawością i "rogalem" na twarzy. Ciekawa jestem późniejszych relacji dziewczyn, czy będą nadal się przyjaźnić i jak będzie wyglądał pobyt Julie\Nathana w Hogwarcie.
Fajnie znowu będą bezsenne noce i denerwowanie przez to rodziców xDDDD
Jak nie mogę spać, to szukam z nudów czegoś w necie co denerwuje domowników.
Jednak na wyjaśnienie sobie grzecznie poczekam i postaram się być cierpliwym człowiekiem^^
Pozdrawiam :3
A i napisałaś tam "mimo zmiany wyglądy" to dobrze?
UsuńTak Lily z Blackiem mają dość specyficzną relację. Ale, to w sumie wynika z... Niestety nie będzie spoilerów. Owszem, ja również zawsze byłam fanką Syriusza; jego postać odegra pewną ważną rolę, aż nie mogę się doczekać.
UsuńCóż, Lily i Julie były bardzo blisko ze sobą. Mimo tego, że zostały rozdzielone ich więź przyjaźni, która połączyła je w dzieciństwie pozostała nierozerwalna. Dlatego podświadomie i za sprawą magii odczuwa Lily, że Nathan jest jej bliski.
Mam nadzieję, że cała akcja rozegra się w ciekawy i zaskakujący sposób. Postaram się o to. Nie lubię szablonowych opowiadań i dlatego te również takim nie będzie.
Wysypiaj się! Bo będę miała Ciebie i Twoją rodzinę na sumieniu ;)
Ps. Błąd poprawiłam, dzięki za zwrócenie uwagi.
Pozdrawiam.
witam, wpadłam przypadkiem i zainteresował mnie opis opowiadania. co pardwa nie przepadam zbytnio za czasami huncwotów, ale skoro u Ciebie główna bohaterka zrodziła się w Twojej głowie to czemu nie?
OdpowiedzUsuńpomysł jest bardzo świeży. nie spotkałam się wcześniej z takim choć czytałam naprawdę wile ff.
podoba mi się Twój styl. dialogi są naturalne i ciekawe. jedyne, do czego mogłabym się przyczepić, to długość postów, ale to taki szczegół.
Współczuje Julie... pewnie na jej miejscu zachowałabym się podobnie i próbowała na nowo odbudować relacje z przyjaciółką, jednak z drugiej strony jej Elizabeth też ma rację. a tak w ogóle, to aż mam cichą nadzieję na romans między Lily a Nathanem/Julie. to mogłoby być genialne :P
Pozdrawiam a jeśli masz ochotę to zapraszam do mnie na http://butter-hill.blogspot.com/
Dziękuję Ci bardzo za wszytko co powyżej napisałaś. W pierwszej chwili nie mogłam uwierzyć, że Elfaba, ta Elfaba, której twórczość od tak dawna podziwiam zawitała u mnie. Serio.
UsuńRomans pomiędzy Julie, a Lily? Cóż... nie rozważałam takiej alternatywy i chyba nie będzie, to zbytnio wykonalne. Jak mam być szczera, to zaplanowałam już sobie co nieco przebieg przyszłych wydarzeń. Ich relacja będzie skomplikowana i będzie powodem wielu konfliktów, ale wszytko postaram utrzymać się na stopie przyjaźni. Romanse zaplanowałam dla innych postaci ;)
Dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam.
Dopiero dzs przeczytałam twojego bloga i strasznie mi sie podoba super wymyśliłas z tym przebraniem sie za chlopaka nie moge doczekać sie następnych rozdziałów
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za komentarz i cieszę się, że Ci się podoba moje opowiadanie.
UsuńPozdrawiam.
Super,super!
OdpowiedzUsuńCzekam na nowy!
Pozdrowienia, Lilka.
Wow... zostałam zbombardowana Twoimi komentarzami. Za co dziękuję i cieszę się, że Ci się podoba.
UsuńPozdrawiam.
Ja chce nowy rozdział czekam i czekam z niecierpliwieniem na rozwój akcji jestem bardzo ciekawa z kim nasza bohaterka będzie w domitorium mam nadzieje że z Potterem i resztą. Pozdrawiam i życzę weny.
OdpowiedzUsuńNowy rozdział ukaże się pod koniec czerwca, w okolicach 27. To wszystko zależy również od tego w jakim tempie Niko zbetuje rozdział. Wszystko wyjaśni się w następnym rozdziale.
UsuńPozdrawiam.
Opowiadań o Lily i Huncwotach naprawdę nie brakuje, pomysły są w kółko powtarzające się i przewidywalne, jednak twój blog mnie mile zaskoczył ;) Pomysł z nową postacią w ich grupce, która przebiera się za chłopaka jest oryginalny i może z tego wyniknąć wiele śmiesznych sytuacji. Nie mogę się ich doczekać ;) Plus interesujący pomysł z tatą głównej bohaterki, jestem ciekawa jak to się wszystko rozwinie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Cóż, co do powielanych schematów opowiadań Potterowskich muszę się zgodzić. Sama przeczytałam ich bardzo dużo i nie ukrywam, że połowa była do siebie tak zbliżona, iż treść z każdym kolejnym blogiem coraz bardziej mnie nużyła i była, po prostu, przewidywalna. W sumie, to ten fant był jeną z motywacji, dzięki której zaczęłam pisać tego bloga. Pomysł zawsze gdzie tlił się w mojej głowie, ale jakoś nie miałam chęci aby go spisywać. Postanowiłam jednak spróbować i póki co nie żałuję. A wydaje mi się, że osoby które czytają tego bloga również nie.
UsuńMam nadzieję, że będzie dużo śmiesznych sytuacji i nie raz, nie dwa was zaskoczę.
Pozdrawiam.
Wrócisz do pisania bloga?
OdpowiedzUsuńTak, tego jestem pewna. Jednak chciałam skorzystać trochę z wakacji. Postaram się teraz bardziej skupić na opowiadaniu.
UsuńPozdrawiam.
Kiedy kolejna cześć?
OdpowiedzUsuńFajny rozdział jak zwykle. Nie będę długo komentować, bo jeszcze trochę muszę nadrobić. Ale cieszę się, że nie ma Ann i Dorcas. ;)
OdpowiedzUsuń